8/31/2009

Amarant

Córka mówiła, że teraz są w sklepach takie wybajerzone holendry. Pomyślałem, że dobrze byłoby się pokazać na mieście na takim. Założyłbym na mój wyrzeźbiony kaloryferek kaszmirowy pulowerek i heja na dupeczki. Rzekłem więc do niej - Zamów mi, córuś.
- Amarantowy może być? - pyta.
Hmm... nigdy nie byłem dobry w tych wszystkich sienach palonych. To chyba taki błękitny jest, jak Subaru. No i dzwoni kurier do drzwi za parę dni. Omal nie zszedłem. O żesz kurwa, co to jest?! Miał być aromantowy!
- Ależ tato, nie aromantowy tylko amarantowy i to jest właśnie ten kolor!! To ostatni krzyk mody. Zobacz!
I w tym momencie w drzwiach stanął jej chłopak. Częstogniew, Dzirżywuj, Żyrosław... nigdy nie pamiętam jak ma na imię. I te stojące kołnierzyki - czy jego matka nie widzi jak on się pedalsko ubiera? Niezręczną ciszę przerwała moja córeczka, Wanessa.
- Zobacz tato jaką polówkę ma na sobie Mieszko. Amarant to ostatni krzyk mody. W innym wypadku nie wydałabym przecież dwóch tysięcy na płaszczyk i pantofelki w tym kolorze. No już, nie marudź, załóż swój kaszmirowy pulowerek i chodź, polansujemy się w centrum.

8/21/2009

Jak Steve McQueen


1966 Shelby G.T. 350R - od oglądania takich okazów zaczęła się moja mentalna jazda na Californię i ogólnie na ten plastikowy, opasły, koszernie rządzony kraj. Mustang, Challenger, Firebird czy Camaro - te samochody z lat '65-'75 kształtowały mój zmysł motoryzacyjnego smaku. Dlatego dziś nie podniecają mnie do bólu dopracowane, stworzone bez żadnej pasji post-nazistowskie produkty, ani śmieszne azjatyckie rakiety z czterema turbo pod maską. A już najmniej - ultranowoczesne turbodiesle i marketingowy bełkot pod tytułem hybryda. Bo przyjemność z jazdy to tylko olbrzymie, wolnossące, basowe 8 cylindrów. V8. Gdy tylko będzie mnie stać, kupuję nowe Camaro SS. To nic, że jakość wnętrza przypomina nam jakość chińskich zabawek z kościelnego odpustu, to nic, że pali... hmm... tak naprawdę, wbrew legendom pali niewiele więcej niż mój przymulony Suzuczek 1.3, to nic, że zawieszenie ma nie bardziej zaawansowane niż Tarpan. To nic. Design, dźwięk silnika i smak legendy mi w zupełności wystarczą. Szkoda, że na razie tylko w skali 1:18 na parapecie balkonu...
A tak na marginesie - lubię, nie, uwielbiam zdjęcia pod słońce. Czyż nie pasują idealnie do tego dzieła Carrolla Shelby'ego? :-)

P.S. Wiem, że nikomu się nie chce. Ale pamiętajcie, że to FOTOblog i po kliknięciu w zdjęcie można je obejrzeć znacznie większe!

8/16/2009

Na razie jeszcze zielono...

To zdjęcie równie dobrze mogłoby być w poziomie, nikt by się nie zorientował. Ale dawno już nie było pionowego :-)
Zarośla nad jez. Lisowskim, Wilanów-Powsin. Świeżynka, dzisiaj pstrykana.

8/12/2009

Wspomnienie

Dłuższą chwilę dumałem, na którym z blogów umieścić tę fotę. Ciemna kolorystyka i brak pomysłu na kadr kwalifikują do wmiędzyczasie, ale klimat chyba jednak tutejszy. Zdjątko zrobione w kwietniu ubiegłego roku, bez patrzenia w wizjer, po prostu pstryk z brzucha. Wybrałem się moją ultrakomfortową, kalifornijską electrą straight 8 na wieczorną przejażdżkę do parku Morskie Oko przy Belwederskiej. Tak-o, żeby posiedzieć na ławce, powdychać rześkie wiosenne powietrze i pozwolić gałkom ocznym na ostrzenie dalej niż ekran komputera, na który byłem skazany w ówczesnej pracy. Ot, przejażdżka, a jak potrafi utkwić pod łysą czaszką...

8/09/2009

Szczubełek #2

Kolejne zdjęcie z kameralnego parku im. Czesława Sz. Zrobione tego samego dnia, co foto żula - jak ktoś mnie czytuje od początku to powinien kojarzyć. Jak widać po kolorze zieleni, była to wiosna. Tuż po skoszeniu trawy. Woda przez to wyglądała paskudnie, ale efekt trawiastego chodnika schodzącego łagodnie prosto do wody przypominał pole golfowe (choć nigdy na żadnym nie byłem).

8/05/2009

Pod słońce

Gosia zezwoliła na publikację swojego wizerunku podczas degustacji trawy :)

8/01/2009

Oko

Targówkowa Domoteka okiem koreańskiego zakrzywiacza przestrzeni ;-)
Dziś była pogoda marzeń, tak rzadko spotykana w tym kraju. W słońcu spiekota, aż skóra się buntuje; a w cieniu przyjemny, chłodny wiatr. Jak na mój rozum, to taką pogodę od typowego ukropu odróżnia znacznie niższa wilgotność.