8/12/2009
Wspomnienie
Dłuższą chwilę dumałem, na którym z blogów umieścić tę fotę. Ciemna kolorystyka i brak pomysłu na kadr kwalifikują do wmiędzyczasie, ale klimat chyba jednak tutejszy. Zdjątko zrobione w kwietniu ubiegłego roku, bez patrzenia w wizjer, po prostu pstryk z brzucha. Wybrałem się moją ultrakomfortową, kalifornijską electrą straight 8 na wieczorną przejażdżkę do parku Morskie Oko przy Belwederskiej. Tak-o, żeby posiedzieć na ławce, powdychać rześkie wiosenne powietrze i pozwolić gałkom ocznym na ostrzenie dalej niż ekran komputera, na który byłem skazany w ówczesnej pracy. Ot, przejażdżka, a jak potrafi utkwić pod łysą czaszką...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Electra, co to Kaliforniy nie widziała, bo ją małe azjatyckie rączki złożyły. A fota brzucho-pstrykacza zacna.
OdpowiedzUsuńMoże i nie widziała, ale wystarczy spojrzeć na rower aby orzec, że dizajn kalifornijski a nie azjatycki. Mój drugi rower, zwykły górski GT ma też nalepkę "Designed in California" i właśnie dlatego go kupiłem :) z daleka góral jak każdy inny, a z bliska rama 'triple triangle' jedyna w swoim rodzaju. I ta kolorystyka...
OdpowiedzUsuńTak proszę państwa, i tak właśnie marketingowcy robią kasę :-)))
OdpowiedzUsuńTak jest, i dlatego również zanabyłem hamerykański wynalazek 'mejdin cośtam' pt. Schwinn ;)
OdpowiedzUsuńOtóż to!! Dobrze, że nie tylko ja czuję ten klimat
OdpowiedzUsuńz tego ujęcia wyglądało mi to na dziecięcy rowerek, dobrze że przeczytałem tekst pod zdjęciem. Samo zdjęcie mi się podoba, jest dobre, jak na pstrykanie z brzucha.
OdpowiedzUsuńUśmwiadomiłem sobie właśnie, że nie posiadam roweru :(