No to jedziemy z tym koksem. Może trochę głupio zaczynać relację od tak prozaicznego miejsca, jakim jest hotel i jego przyległości, ale sami zobaczcie, że widoki są całkiem zacne.
Tak wyglądało za dnia:
a tak nocą:
a tak po całym dniu podróżowania i po szklaneczce rumu z colą:
9/08/2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
sądzę, że wielu turystów z bransoletką all inclusive na nadgarstku nie ruszało się poza obręb hotelowego basenu..
OdpowiedzUsuńw tym hotelu nie było bransoletek ani możliwości wykupienia all inclusive. ale rzeczywiście spora część turystów od rana do wieczora leżała plackiem przy basenie. ja bym tak nie dał rady, ale być może inaczej bym mówił gdybym na co dzień harował po 14 godzin.
OdpowiedzUsuńZaiste, zacnie
OdpowiedzUsuńale czy nie lepiej po prostu leżeć na plaży niż na leżaku przy basenie??
OdpowiedzUsuńdobre pytanie, bo sporo sporo było ludzi korzystających niemal wyłącznie z basenu. Ale z drugiej strony, wielu z nich było z dziećmi. A w basenie dziecko jest bezpieczniejsze, głębokość wody przewidywalna, rodzice mają je cały czas na oku. A plaża była żwirowo-piaszczysta, więc stawianie piaskowych zamków nie wchodziło w grę. No i na basenie nie walał ci się brudny piach po leżaku.
OdpowiedzUsuńA sporo było ludzi, którzy korzystali wyłącznie z plaży. Każdemu według uznania.
zostaję przy swoim zdaniu. Po co w takim razie jechać nad ciepłe morze?? Żeby patrzeć na nie z perspektywy (nawet najpiękniejszego) basenu hotelowego?! Ale masz rację - każdy robi to co lubi.
OdpowiedzUsuń