6/25/2010

Stało się


No i pozamiatane. Wreszcie mogę jak prawdziwy Polak-katolik usiąść z piwem przed telewizorem. Chodzić po domu w poplamionym, siateczkowym podkoszulku bez rękawów. Wreszcie nie muszę się fatygować z brudnymi skarpetkami do kosza na bieliznę tylko rzucić pod łóżko i czekać na cudowne zniknięcie. W końcu mogę palcem wskazującym szukać podwieczorku w nosie, a także bez żenady puścić w łóżku bąka, podrapać się po jajkach i przestać tak często ścierać szczoteczką szkliwo z zębów. Zapuścić brzuszek.

Mogę się przestać starać, bo przecież Ona złożyła przed Bogiem przysięgę, że mnie nie opuści. Mogę. Ale nie chcę. I nie zamierzam, bo jestem - i planuję nadal być - szczęśliwy.

A brzuszek to akurat już dawno mam, a teraz pracuję, żeby był mniejszy. Garnitur szyty na miarę w kwietniu, okazał się już za duży w czerwcu. Może nie wyglądało to elegancko, ale dla mnie to powód do dumy :-) Taka żona to też powód do dumy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz