7/07/2009
Jo
No i wróciliśmy. Festiwal fantastyczny, Trójmiasto pękało w szwach (równocześnie odbywał się także zlot żaglowców), powycieraliśmy się trochę po obskurnych dworcach i SKM-kach, widzieliśmy tabuny kolorowej, nie zawsze ubranej hetero młodzieży, wypiliśmy w sumie jednego(!), chrzczonego Heinekena, przeżyliśmy kilka fajnych i parę słabych koncertów. Ale przede wszystkim było mnóstwo słońca, szerokie i piękne plaże, kobieta mojego życia i prawdziwy reset mentalny.
Ludzie z reguły dają do ręki swoim towarzyszom aparaty, ustawiając się na tle plaży en face do obiektywu i pokazując uzębienie mówią "tylko zrób tak, żeby było widać że jestem nad morzem!" mając oczywiście na myśli, żeby znajomi na naszej-klasie widzieli że się smażyłam/-em. Ja, korzystając z ideologii Cali Trippin' którą już wyjaśniłem, postanowiłem Wam pokazać jak moja wyobraźnia widzi "byłem nad morzem".
Do zdjęć z tych kilku krótkich ale intensywnych dni jeszcze wrócę, jo.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jo, jo, ja też tam byłam! Bo "Jo" tym razem nie oznacza ani szpanerskiego skrótu od Joanna, ani nawet "Jo, tyz ze wsi". Jo oznacza TAK oczywiście :-)
OdpowiedzUsuńJa myślę, że to również ichniejszy przecinek jest oraz zawołanie, przywitanie itd.
OdpowiedzUsuń